Igor Tracz zdobył Grand Prix Europy w bikejoringu


Igor Tracz, zawodnik zespołu Kross Racing Team, zajął pierwsze miejsce w zawodach bikejoringu we Francji. Polak wraz z psem Jamalem pokonał trasę 2x 6100m w rekordowo szybkim czasie.

Już po pierwszym etapie Igor Tracz zdobył prowadzenie, które po doskonałym drugim starcie zagwarantowało mu pewne zwycięstwo. Trasa wyścigu była dużym wyzwaniem: błoto, trudne podjazdy i ostre zakręty nie ułatwiały zadania zawodnikom.

Bikejoring to sport uważany w Polsce za niszowy, tymczasem Polacy należą do czołówki tej widowiskowej i nieco ekstremalnej dyscypliny. Zawody polegają na pokonaniu odcinka trasy w terenie z psem, przyczepionym do główki sterowej roweru za pomocą linki na wyciągniku. Wyścigi odbywają się w formie jazdy indywidualnej na czas. Szybkość, jaką osiągają najlepsi zawodnicy to nawet 50km/h. Dyscyplina podlega pod Polski Związek Sportu Psich Zaprzęgów, a Igor Tracz od kilku lat jest niekwestionowanym liderem tego sportu.




Jamal odwrócił głowę już trzeci raz na tym krótkim podjeździe, spojrzał na mnie wymownie, jakby chciał dać mi do zrozumienia abym mu pomógł, moje tętno oscylowało koło 180 uderzeń na minutę, podjazd miał 14% nachylenia, ale był bardzo śliski, duże ilości błota i koleiny utrudniały jego szybkie pokonanie, w końcu zebrałem w sobie jeszcze trochę energii i wcisnąłem w pedały wszystko co miałem pod nogą, zrzuciłem 2 zębatki niżej i Kross B+ napędzany naszą wspólną siłą mięśni wyrwał do przodu. To był 3 kilometr trasy, przed nami jeszcze raz tyle....


430 zawodników pojawiło się na starcie Grand Prix Europy ECF we Francji, kilkanaście Państw europejskich wystawiło swoje drużyny o różnym poziomie i w różnych kategoriach wiekowych.

Dwie dyscypliny, bikejoring na którym się skupie czyli jazda indywidualna na czas 2 x 6100 metrów , trasa przełajowa, dużo błota , kolarz w duecie z psem zaprzęgowym, suma przewyższeń około 300 metrów. Druga dyscyplina to canicross czyli biegacz przełajowy i pies, ale tutaj nikogo z Polski nie było na linii startu. Kiedyś ECF miał rangę mistrzostw europy od tego roku to tylko grand prix, a oficjalne ME odbędą się pod koniec listopada również we Francji. Niemal każdy mógł się pojawić na tych zawodach wystarczyło mieć kask, rower mtb, zdrowego dorosłego psa z badaniami i jazda (oczywiście cały wymagany osprzęt). Większość stanowili zawodnicy z greysterami i innymi sportowymi mixami, ale na własne oczy widziałem kundelki czy inne małe psiaki, wtedy wynik się nie liczył, ale frajda z jazdy i wspólnej zabawy.

Nasi kokuręnci nie próżnowali przez ostatni rok, wycieniowane psy i kolarze, trenażery i rolki na rozgrzewkach, treningi na trasach już na dwa dni przed startami, rowery top klasa, np 7kg fulle czy 6,5 kg hardtaile robione na zamówienie, kilku kolarzy to zawodowcy w mtb, ale jak wiemy to nie zawsze wystarcza ;)

Nasza ekipa – juniorzy z Ełganowa od 2 lat trenujący pod moim okiem – Dominika Surma, Oskar Trzoska i Łukasz Hennig, "ciocia" Krysia (Krystyna Jasiczak), która zabrała się ostro za trenowanie po 40tce ;) mój brat i ja. Nocleg....- namioty i bus, sprzęt mój i brata to top klasa Krossa, ale sprzęt juniorów to takie składaki z odzysku. Psy ?- i to jest nasza broń, tutaj mało kto potrafi wytrenować te psie ciała tak jak my ! :) Może nam noga nie podawać tyle mocy jak innym kolarzom, ale w duecie z naszymi psami jesteśmy nie do wyje... ;) ! Dwa dni treningu wystarczyły aby opanować trasę, choć warunki na niej się zmieniały, deszcz bez przerwy padał od trzech dni, wszystko płynęło, namioty też. Mieliśmy z sobą 8 psów: Spidi, Ozzi, Jamal, Nergal, Doda, Octo, Nella i Era, testy z każdym z nich pozwoliły dobrać najbardziej optymalne duety psio ludzkie. Jednocześnie i my i psy uczyliśmy się zakrętów i taktyki pokonania trasy, pies znający trasę dużo pewniej i szybciej ją pokona, zakręty będzie ścinał i rozłoży siły bo zapamięta jej długość.


Na dzień przed startem zmniejszamy o 25% objętość pokarmu dla psów, aby jelita były mniej wypełnione, mocno nawadniamy psiaki, suplementujemy ich 3 mniejsze posiłki z karmy red mills excell, tranem, L-karnityną, hmb, canivitonem, beta-glukanem i żeń-szeniem.

Operację powtarzamy na 2-3 godziny przed startem o 6 rano , potem 45 minut rozgrzewki naszych nóg dokładnie jak trener kolarzy Michał Bogdziewicz z bike academy przykazał, tym razem na asfalcie bo w busie FIPREXU już nie było miejsca na trenażery. Na 10 minut przed moim czasem startu wyciągamy psy z przytulnych klatek, gdzie spały na kocach, a one podpięte na stakeoucie zaczynają skakać, szaleć, rwać się, wyć, rozgrzewają się, już czują adrenalinę w zimnym porannym powietrzu która chyba emanuje z 400 ludzkich i psich ciał i unosi się gdzieś nad linią startu. W czasie gdy ja kręcę na szosie juniorzy ubierają szelki Jamalowi, okrywają go mokrym zimnym ręcznikiem , chłodzą jego ciało , aby był jak najmniej narażony na przegrzanie, jego "silnik" za chwilę wejdzie na najwyższe obroty i nie będzie żadnego kompromisu.

Na 5 minut przed startem sprawdzany jest chip Jamala i długość liny ciągowej, 2 minuty do startu stoimy już w korytarzu startowym. Wystrzeliliśmy jak Kubica, pierwsza prosta przed nami, nierówne błotniste kretowisko na łące i ostry zakręt rozpoczynający pierwszy single track w lesie. Ślisko, pedałuje i jednocześnie hamuje aby tylne koło w zakrętach łapało przyczepność i czyściło się z błota, dokładnie jak mój kolega doświadczony i znany kolarz Robert Banach mnie uczył. Rubeny Charybdis 2.0 doskonale radzą sobie w tym syfie. Jamal nie odpuszcza nawet na sekundę, lina napięta jest jak struna pomimo tego że ja się staram go odciążyć, ale jego napęd na 4 łapy nie ma sobie równych w takim gnoju.

Po singlu kolejna tarka na 200 metrach prostej, wstaje na pedały, ale za chwilę muszę posadzić z powrotem tyłek na siodełku bo tylne koło traci przyczepność, kolejny singiel, przecinamy drogę asfaltową i po dużym łuku wchodzimy na lekki zjazd mamy już 45km/h, tniemy kolejny asfalt w poprzek i suniemy pętlą wokół jeziora, ale czuje się jak na przełaju, błoto , błoto, błoto, pomimo tego widzę że jadę i tak na mocnym przełożeniu, 36x11 czyli prędkość jest spora pomimo takich warunków. Ostry zakręt 180 stopni i zaczyna się 1km podjazd , widzę dwóch maruderów którzy startowali kolejno minutę i dwie przed nami, musieli mieć jakieś problemy, że są już tu i to razem. Wiem , że po tym podjeździe dopiero zaczyna się prawdziwy podjazd na wąskiej ścieżce z ogromną ilością błota, muszę zrobić wszystko aby tych zawodników wyprzedzić przed tym miejscem bo później będzie już za późno. Jamal rozumie moje intencję, przełożenie 36x10 w xx1 nie mam więcej, jedziemy co mamy, łykami jakby stał w miejscu pierwszego z nich, drugiego dochodzę na 2 metry przed newralgicznym punktem. Uff... podjazd jest tylko dla nas, rura! Mocno, twardo aby koło nie mieliło w błocie.Jamal odwrócił głowę już trzeci raz na tym krótkim podjeździe, spojrzał na mnie wymownie, jakby chciał dać mi do zrozumienia abym mu pomógł, moje tętno oscylowało koło 180 uderzeń na minutę, podjazd miał 14% nachylenia, ale był bardzo śliski, duże ilości błota i koleiny utrudniały jego szybkie pokonanie, w końcu zebrałem w sobie jeszcze trochę energii i wcisnąłem w pedały wszystko co miałem pod nogą, zrzuciłem 2 zębatki niżej i Kross B+ napędzany naszą wspólną siłą mięśni wyrwał do przodu. To był 3 kilometr trasy, przed nami jeszcze raz tyle, ale zaczynają się zjazdy, ostatnie 3 kilometry to mnóstwo zakrętów i kilka krótkich ale stromych podjazdów i zjazdów, czujne miejsca, wszędzie błoto. Wychodzimy w końcu z lasu na łąkę, ostatnie 100 metrów, w trupa, meta.

Po pierwszym etapie nokaut, 23 sekundy przewagi nad drugim w open i rekord trasy, dopiero za nim jest ciasno na sekundy, "Job done". Średnia prędkość tylko 27km/h, ale bez psa ledwo 22km/h. Znowu mój pies pokazał mi jak jestem cięki ;) Drugi etap jest nieco bardziej suchy jadę ostrożnie, wygrywam następne 13 sekund i nowy rekord trasy.

A moi zawodnicy ? :) pięknie, dzieciaki z naszej wsi Ełganowo stają na linii startu z wyjadaczami w tym sporcie, ale uzbrojone w moje psy mogą z nimi walczyć, choć pies sam nie pobiegnie, a rower sam nie pojedzie, a oni od 2 lat mocno tyrają na treningach i przy psach w kojcu.

Łukasz Hennig z Octem 3 open i 1 w juniorach, Dominika Surma z Nellą 4 open kobiet i 1 w juniorkach, Oskar Trzoska z Dodą 3 w juniorach, brat Olgierd z Ozzim 4 open i 3 w seniorach.

Ponadto Krystyna Jasiczak z Puszczykowa ze Spidi 3 w master women, a koleżanka Agnieszka Rychwalska z Warszawy z Hexem 3 w seniorkach i 3 w open kobiet. 7 Polaków wystartowało i przywiozło 7 medali, skuteczność 100 %

Dziękujemy sponsorom:

FIPREX i Vet-Agro, Kross, Rubena, Brubeck, Goggle, Red Mills

Lecznicy weterynaryjnej Benkowski & Hajdo

Dziękuję Michałowi Bogdziewiczowi i Bike Academy za rozpiski treningowe,

Robertowi Banachowi za dobre słowo i rady kolarskie,

4sport Lab i Michałowi Garnysowi za badania wydolnościowe i fizyczne przygotowanie.

Czesiowi Anolikowi za wspólne treningi na szosie i mtb.

Pawłowi i Mateuszowi Różańskiemu

No to zaczynamy sezon, jesteśmy gotowi na ME i MŚ !

P.S. Łukasz Hennig po drugim etapie " ... mogłem szybciej pojechać, ale strasznie mnie nogi bolały bo wczoraj skakałem na trampolinie, wiesz jak fajnie, za darmo ... :) ! "

Info i foto Igor Tracz

0 komentarze:

Prześlij komentarz